WTA 250 w Warszawie - Chwalińska i Ewald z „dzikimi kartami”
„Dzikie karty” do turnieju WTA 250 w Warszawie trafią do zawodniczek PZT Team: do głównej drabinki otrzyma ją Maja Chwalińska (BKT Advantage Bielsko Biała), a do eliminacji Weronika Ewald (Gdańska Akademia Tenisowa).
- "Chciałbym podkreślić, że właścicielem tego turnieju jest WTA, a posiadaczem licencji agencja Octagon. Dlatego my jako podwykonawca i organizator turnieju nie na wszystko mamy wpływ, także nie mamy wpływu na to, kto się do turnieju zgłosi i kto będzie w nim grał" – powiedział na konferencji prasowej w Warszawie Tomasz Świątek, szef Tennis Consulting, który dzierżawi licencję od Octagonu.
Po zmianie nawierzchni z kortów ziemnych na twarde zmniejszona o połowę została drabinka eliminacji, z 32 na 16 zawodniczek.
- "To oznacza, że zamiast trzech „dzikich kart” do eliminacji są tylko dwie, w tym jedna należy do Octagonu. Na obecną chwilę możemy tylko czekać czy ją wykorzystają, czy też ona wróci do nas i będziemy mogli ją dać kolejnej polskiej tenisistce. Podobnie jest w głównym turnieju, do którego my dysponujemy tylko jedną „dziką kartą”. Dwie są zarezerwowane dla WTA dla zawodniczek zajmujących miejsca od 11. do 20. w rankingu, które mogą się zgłosić w ostatniej chwili, co zdarza się bardzo rzadko. Dlatego liczymy, że i one trafią za dwa tygodnie do naszych rąk" – tłumaczył Mariusz Fyrstenberg, dyrektor warszawskiego turnieju.
Turniej WTA 250 odbywa się po raz trzeci w Polsce, a pierwsza edycja w 2021 roku gościła na kortach Arki Gdynia.
- "To trzecia edycja, a druga w Warszawie, bo dwa lata temu zmieniliśmy lokalizację, a w tym roku również nawierzchnię na twardą. Trochę to kosztowało wysiłku, ale będziemy mieli trzy korty do gry przy Myśliwieckiej. To była ważna zmiana, bo większość zawodniczek kończąc Wimbledon szuka okazji żeby zagrać i potrenować na twardych kortach przed wyjazdem do Stanów Zjednoczonych. Także będzie się to wszystko dobrze prezentować" – powiedział na konferencji Tomasz Świątek.
- "Ze swojej strony mogę tylko dodać, że dziwi mnie, że zdobycie sponsorów do tego turnieju jest trudne. Ale niech żałują ci, którzy się nie zdecydowali na pokazanie swojego wizerunku przy naszym turnieju. To, co mamy w tym roku w Warszawie, może się nie powtórzyć więcej. Mamy światową jedynkę, czyli moją córkę, a nie wiadomo jak długo to potrwa. Oczywiście życzę jej tego, by była liderką jak najdłużej, ale wiadomo, że są wzloty i upadki i nic ni trwa wiecznie" – dodał.
Na obiekcie Legii kończy się przebudowa, a dokładnie wymiana nawierzchni na twardą typu Laykold, finansowana przez stołeczny klub ze środków własnych i przy wsparciu Ministerstwa Sportu i Turystyki. Na takiej samej nawierzchni toczy się rywalizacja w wielkoszlemowym US Open, ale też znajduje się w Centrum Szkoleniowym PZT w Kozerkach, gdzie w drugim tygodniu sierpnia odbędzie się turniej WTA 125 organizowany przez Polski Związek Tenisowy.
- "Kort centralny na Legii jest już gotowy, trwają prace wykończeniowe na dwóch pozostałych kortach meczowych. Natomiast jeśli chodzi o korty treningowe, to przed turniejem ściągamy kort z Niemiec, dostosowany szybkością i kolorystyką, a także dwa inne będą rozłożone w odległości około 10 minut jazdy samochodem od Legii, także tutaj wszystko będzie zgodnie z wymogami WTA" – powiedział Fyrstenberg, były szósty deblista świata i finalista wielkoszlemowego US Open 2011.
Przed rokiem Świątek, również jako liderka rankingu WTA, wystąpiła na kortach ziemnych Legii i dotarła do ćwierćfinału.
- "Jak widać, Iga nie robi uników. Ona chce się pokazać, a to co robi, to jest swoiste przedstawienie, żeby ludzie bawili się z dobrego sportu i dobrego wyniku. Tu nie będzie kunktatorstwa, będzie grała od początku do końca. Rok temu za mało pograła na nawierzchni ceglanej po Wimbledonie i się nie czuła najlepiej na tym korcie, zresztą on też nie był najlepszej jakości. Iga lubi grać na hardzie, oczywiście również na ziemi, no i mam nadzieję że za dwa tygodnie polubi też trawę. Liczę na jej dobry występ w Warszawie, choć wiadomo, ze punktowo ten turniej nic jej nie daje" – podkreślił Świątek.
Fot. Andrzej Szkocki.